piątek, 23 stycznia 2009

świat zwariował :D

TYLKO W JAPAN!!!

Tolerancyjna Zara... możesz robić zakupy z psem, ale tylko wtedy, kiedy jest w wózku! :D




czwartek, 22 stycznia 2009

11.

Suknie ślubne. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek odczuję radość kupowania/mierzenia/zalożenia takiej sukni na własne wesele. Po setkach (tysiącach?) naprawdę mam dość...
Z dziś: (to nic, że 1/3 zdjęć była na dworze - 5 stopni, deszcz....)



Na bogato :P (399,000 jenów, ok. 14798 zł. KTO TO KUPI? O_o)

Chyba właśnie tak pójdę ubrana ... sukniom mówię nie!! :D


INSANE, czyli agnes z buszu.

Nuta na dziś:
http://jp.youtube.com/watch?v=WOt15JsLloU

wtorek, 20 stycznia 2009

9.

Shinkansen - z Shinosaki do Kokury (1013.2 km) jedzie 2 godziny i 46 minut, ok 270 km/h ;)




Niedawno miałam pracę na wyspie Kiusiu, w dość dużym mieście o nazwie Kokura. Niestety, kiedy skończyłam focenie, na dworze było już ciemno i nie udało mi się nic zobaczyć. Dowiedziałam się tylko, że dawno temu Kokura ledwo uniknęła ataku bombowego, który poprzez złą pogodę skierował się na Nagasaki...




A to mój pokój ;)

Jedno z wielu, zrobionych poprzednim razem:

czwartek, 15 stycznia 2009

Bla bla

Właśnie tak wygląda zimowy dzień w Osace, po południu (nie użyłam photoshopa!). Oczywiście uchwyciłam moment kiedy niebo było najpiękniejsze i świeciło słońce, tak jak się to robi dla katalogów biur podróży czy innych reklam...niestety AŻ tak ciepło tu nie jest jakby się mogło wydawać po obejrzeniu tego zdjęcia. W dzień jest +/- 10 stopni, później nieco chłodniej, jednak temperatura nie spada raczej poniżej zera :P. Tak czy siak, czapki, szaliki i inne rękawiczki są niezbędne. Podobno jak się nie ma o czym mówić (pisać) to tematem nr 1 jest właśnie pogoda... czyżbym nie miała czym się podzielić z moją jakże liczną publicznością? :P
Hm... w sumie jestem tu dopiero 4 dzień, czas przede wszystkim spędzam w aucie pomijając trasy auto-casting, auto-sklep, auto-toaleta, auto-"idę się przejść na 5 minut, bo tylko tyle mam".
Dobrze, że w sobotę mam już pracę i o ile się nie przesłyszałam to na wyspie Kiusiu. Cudnie :)


poniedziałek, 12 stycznia 2009

Witaj Japonio!

Bez większej radości i przekonania wylądowałam na poznanym już lotnisku Kansai International. Moim zadaniem było zajęcie się młodą rosjanką, która także przyleciała modelkować. Ku mojemu zdziwieniu, trzynastolatka o anielskiej buźce i wzroście ok. 180 cm, umiała porozumieć się w języku angielskim i sprawnie przechodziłyśmy wszystkie kontrole lotniskowe, dopóki nie przyszło mi odebrać swojego bagażu... Tak sobie czekałam i czekałam, wszyscy pasażerowie zdążyli odnaleźć swoją walizkę na ruchomej taśmie, gdy nagle zaczepiła mnie skośnooka pracownica lotniska - "are you AGYNESKA K******??". Wiedziałam już, że coś jest na rzeczy. Okazało się, że moja zgrabna, ważąca zaledwie 24 kg walizka zapodziała się gdzieś na lotnisku w Helsinkach... Ale że mam się nie martwić, że jutro mi ją przyślą do mieszkania, "czy miałaą coś cennego w środku, albo alkohol, papierosy? Musi pani powiedzieć, bo zechcą ją pewnie dokładnie przeszukać jak już dotrze" "Nie, nie, w sumie tylko ubrania. Ale jak, po prostu tam została, czy się ZGUBIŁA?"
Podobno mój bagaż ma się dobrze, to znaczy nie przepadł całkiem, ale po prostu dotrze do swojej właścicielki nieco później. Uff, całe szczęście, że jest tu Nadia (znamy się od 2005 roku, razem przeżyłyśmy Taipei i Tokio dwa razy), wspomoże mnie jakimś szamponem czy balsamem, a może nawet pożyczy koszulkę... Bo niestety zanim zobaczę swoje rzeczy, czekają mnie castingi w Kobe, Kyoto i Osace. Na szczęście czuję przypływ dobrej energii, bo przed wylotem miałam różne myśli co do tego pobytu w Japan... ale będzie dobrze :)