czwartek, 6 września 2012

Job, job

Pobudka 5:20 (choc budzik nastawiony na 6:00, jakos tak mam, ze wstaje wczesniej w dniu pracy) i idziemy! A raczej jedziemy - gdzies za Kobe, okolo 1,5 h jazdy samochodem. Bylo super (mimo, ze w niektorych ubraniach wygladalam niczym strach na wroble :)) i swietnie sie bawilam. Poprzednia sesja byla do katalogu bielizny, wiec nie ma co pokazywac (japonska bielizna nie jest zbyt atrakcyjna...), ale moge sie pochwalic backstagem z tej sesji  :)

Minal juz miesiac odkad tu jestem. Czas szybko plynie z czego sie bardzo ciesze, trafiam na swietnych ludzi i ciekawe prace. Jest fantastycznie - mimo bolu szczeki od ciaglego usmiechania sie do zdjec i zmasakrowanych stop od za malych butow :):)

Jestesmy na miejscu...



Shooting!










Oh jak uroczo

Niezmienny gest Japonczykow pozujacych do zdjecia







Pyszny lunch

W Osace... w drodze powrotnej do "domu"

Brak komentarzy: