Kolejna praca za mną, tym razem do magazynu DHC, który swoją tematyką obejmuje wszystko co związane jest z pielęgnacją twarzy i ciała. Jak to zazwyczaj bywa przy sesjach beauty, najwięcej czasu pochłaniają makijaż i fryzura, na co poświęcić trzeba przynajmniej godzinę. Pod lupę wizażysty jest brany każdy fragment twarzy, nawet każda rzęsa :-) btw. najlepszy sposób na podkręcenie rzęs bez użycia zalotki? Dzisiaj wizażystka podzieliła się ze mną starym trikiem swojej mamy - wystarczy opalić końcówkę zapałki i nagrzaną podwijać rzęsy ku górze.
Pierwsze ujęcie - przeglądam się w lustereczku i zastanawiam dlaczego moja cera jest taka sucha :-)
Kolejny krok - makijaż oczu (zupełnie jakby go wcześniej nie było :-))
Następnie - "wyobraź sobie, że siedzisz przy barze i na przeciwko Ciebie siedzi fantastyczny facet" :D
Tu w dłoni trzymam chyba jakieś tabletki upiększające czy wspomagające odchudzanie...
Ostatni krok - "spryskaj twarz naszą wspaniałą wodą różaną" :-)
Sesje beauty są chyba moimi
ulubionymi i chyba właśnie tego typu zdjęć mam najwięcej w swoim booku. Z
niecierpliwością będę czekać na ukazanie się tego czasopisma, a skoro już
jestem w temacie pielęgnacji skóry to muszę napisać o dwóch preparatach
kosmetycznych, które poznałam podczas wielu różnych sesji i spokojnie mogę je
polecić każdej dziewczynie.
Na pewno na pochwałę zasługuje krem Embryolisse,
który w Japonii jest stosowany chyba przez każdego wizażystę. Idealny na dzień
i na noc, baaaardzo wydajny, nadaje się także do usuwania resztek makijażu
wokół oczu. Na szczęście od niedawna można go też kupić w Polsce.
(źródło: http://www.heavensalon.com)
Innym preparatem must have jest balsam do ust Elizabeth
Arden. Działa doskonale na wysuszone, spierzchnięte usta. Zazwyczaj kupuję go
na lotnisku, kosztuje ok 8 dolarów, ale warto zainwestować, bo jest bardzo
wydajny i dużo lepszy niż dotychczas stosowane przeze mnie balsamy do ust.
(źródło: http://www.amazon.com)
Zaczęłam odliczać dni do powrotu do domu, na szczęście dzięki pracy czas szybko mija. Jeszcze 17 dni, 15 godzin i 39 minut :-)
Zaczęłam odliczać dni do powrotu do domu, na szczęście dzięki pracy czas szybko mija. Jeszcze 17 dni, 15 godzin i 39 minut :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz